Ląża jak ląża. Tutaj nie za bardzo jest już czym się
pochwalić. Troszkę pracujemy nad równowagą, i trochę nad zgięciem, ale z ziemi
to raczej trudno osiągnąć, nawet na dwóch lążach.
Dlatego o ląży dzisiaj nie będzie. Ale za to będzie o
drugiej jeździe wierzchem. Tym razem trochę dłuższej, choć wciąż nie zbyt
obciążającej. Klaczka ma problem ze skupieniem, zupełnie jak dziecko. Szybko
się nudzi, i szybko znajduje sobie inne obiekty zainteresowania. Muszę więc się
nieźle namęczyć, żeby utrzymać jej zainteresowanie, i zawsze zaskakiwać ją
nowymi zadaniami.
Dzisiaj wprowadziłyśmy łydki, sygnalizujące ruszenie, i
manipulację wodzami oraz dosiadem, żeby konia zatrzymać.
Po kilku kółeczkach ładnie zrozumiała, o co chodzi.
Utrwalenie będzie konieczne, ale już rusza, i zatrzymuje się na delikatne
pomoce i praktycznie bez użycia głosu. Inna sprawa, że huśta na niej i buja jak
na starym wielbłądzie. Ale wyćwiczy w sobie równowagę. Nie od razu Rzym
zbudowano.
Na koniec zatrzymałyśmy ją z Anią, żebym mogła z grzbietu
obmacać ją i obklepać, tak jakby to miały robić mające jeździć na niej dzieci.
Objęłam ją za szyję. Oparłam się na zadzie. Pogłaskałam przy samym ogonie, i po
uszach. Lolicie chyba się to podobało. Lubi takie smyranie. Na koniec, kiedy
skończyły mi się zaskakujące miejsca do których mogłabym sięgnąć pomajtałam
nogami, do przodu do tyłu i na koniec odstawiłam je na boki, tak jakbym chciała
zrobić na niej szpagat. I właśnie wtedy koń zorientował się, ŻE PRZECIEŻ TAM SĄ
NOGI! Zrobiła przekomiczną, pełną zdumienia minę, która od razu wywołała u nas
śmiech, i z uwagą zaczęła obwąchiwać to dziwne coś. Posmyrałam ją czubkiem buta
po nosie i wtedy koń zorientował się, że już nie raz to widziała ( w istocie,
przy każdym czyszczeniu na początku naszej znajomości oglądała uważnie moje
butki, parę razy nawet próbowała je zjeść, tak na wszelki wypadek, gdyby
okazały się pyszne, ale szybko jej wyperswadowałam jedzenie gumy) i choć z nie
mniejszym zainteresowaniem, postanowiła je zostawić w spokoju.
To był naprawdę miły dzień. Pogoda też dopisała, czyniąc tą
zabawę jeszcze przyjemniejszą.