sobota, 23 listopada 2013

Grzecznie i przykładnie (23.11.2013)

Dzisiejszy dzień z Lol był całkiem udany. Przy czyszczeniu co prawda mały zgrzyt przy kopytach, ale chyba każdy młody koń próbuje od tego uciec. Wychowawczo i bez stresowo przekonałam ją, że to nic strasznego. Nie lubię na nią krzyczeć, nie widzę też sensu w używaniu przemocy, bo niby dlaczego miałaby mi potem dać tą nogę?

Na ląży też lepiej. Nie było hopek, ani buntów. Wszystko pięknie, ładnie, a nawet, co mnie zaskoczyło dość mocno, udało nam się zrobić przejścia ze stępa do galopu, a robiłyśmy to pierwszy raz.

Po ląży zdjęłam jej ogłowie i oprowadzałam ją stępem do póki nie ochłonęła, tak żeby zwyczajnie z nią pobyć. Strasznie się poci, więc po powrocie do boksu wysuszyłam ją trochę słomą i szczotką, jednak ma na tyle długą tą sierść, że przyniosło to niewielki skutek.

Po kilkunastu minutach, kiedy już byłam pewna, że ochłonęła dałam jej świeżej wody, żeby mogła spokojnie się napić po bieganiu i tyle.

Nie bardzo mam dzisiaj nastrój na pisanie jakichś esejów.

Ważne, że są postępy. Tyle.

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz