Do tego doszło piękne skupienie podczas ćwiczeń i bardzo
dobre reakcje na komendy. Niemal żadnego wahania. Mówiłam ,,kłus’’ otrzymywałam
kłus. Mówiłam ,,stęp’’ konica przechodziła do stępa. W obu kierunkach. Do tego
zauważyłam znaczną poprawę w jej giętkości. Zaczyna próby ładnego wchodzenia w
zakręty. Komenda galopu wymaga jeszcze dopracowania. Tym czasem zadowoliła mnie
jej chęć współpracy i brak buntów w postaci samowolnych zmian tępa czy
kierunku. Cieszy mnie to, że osiągnęłam jej szacunek, mimo że nie używałam przy
niej żadnego bata, czy przymusu.
Spodobały mi się też postępy przy wchodzeniu i wychodzeniu z
hali. Grzecznie stoi za moimi plecami i czeka aż poproszę ją o podążanie za
mną. Nie pcha się do wyjścia jak tylko zobaczy otwarte drzwi. Jednak wymaga to
wciąż trochę pracy. Czasem trochę popycha, czasem znajduje się nie tam gdzie
powinna, co grozi jej starciem z otwierającymi się drzwiami.
Przy czyszczeniu podawanie nóg też wychodzi jej coraz
lepiej, choć wyraźnie ma kłopoty z utrzymaniem równowagi, i czasem jeszcze
próbuje się wymigać od czyszczenia kopyt.
Kolejna rzecz, która bardzo mnie ucieszyła to jej późniejsze
zachowanie na padoku. Konie były niespokojne i biegały w kółko nie dając się
złapać trenerowi. Znużony ganianiem za młodzikami poprosił mnie o pomoc, gdyż
wyglądało na to, że to szalony charakterek Lolity zachęcał resztę koni do
swawoli. Weszłam na padok i pierwsze, co zobaczyłam to kłus, na widok
człowieka. Zawołałam jednak, tak jak to robię za każdym razem i konica wciąż
kłusując zawróciła i radośnie podbiegła wprost do mnie. Dała się grzecznie
zapiąć i wyprowadzić, co uświadomiło mi, że nie tylko ma do mnie szacunek, ale
i zaczyna mi ufać. No i wybrała moje towarzystwo ponad bieganie z resztą koni.
To miłe widzieć, że zwierzę z którym pracuje nie ma mnie tylko za ciemiężcę i
kata, który każe jej pracować ale i dobrowolnie chce ze mną przebywać bo
najwyraźniej mnie polubiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz