niedziela, 17 listopada 2013

Pierwsze postępy (15.11.2013)

Dzisiejszy dzień obfitował w sukcesy. Pracę zaczęłyśmy trochę inaczej niż zwykle. Lolitę zabrałam z padoku, a ogłowie i pas do lążowania założyłyśmy w hali, przy czym zachowywała się bardzo dobrze. Po zapięciu ląży puściłam ją na koło powolutku i spokojnie. Udało nam się zacząć lekcję bez pośpiechu i stępem. Wcześniej, kiedy tylko zwalniałam lążę zaczynała biec. Ucieszyła mnie ta zmiana.

Do tego doszło piękne skupienie podczas ćwiczeń i bardzo dobre reakcje na komendy. Niemal żadnego wahania. Mówiłam ,,kłus’’ otrzymywałam kłus. Mówiłam ,,stęp’’ konica przechodziła do stępa. W obu kierunkach. Do tego zauważyłam znaczną poprawę w jej giętkości. Zaczyna próby ładnego wchodzenia w zakręty. Komenda galopu wymaga jeszcze dopracowania. Tym czasem zadowoliła mnie jej chęć współpracy i brak buntów w postaci samowolnych zmian tępa czy kierunku. Cieszy mnie to, że osiągnęłam jej szacunek, mimo że nie używałam przy niej żadnego bata, czy przymusu.

 
Spodobały mi się też postępy przy wchodzeniu i wychodzeniu z hali. Grzecznie stoi za moimi plecami i czeka aż poproszę ją o podążanie za mną. Nie pcha się do wyjścia jak tylko zobaczy otwarte drzwi. Jednak wymaga to wciąż trochę pracy. Czasem trochę popycha, czasem znajduje się nie tam gdzie powinna, co grozi jej starciem z otwierającymi się drzwiami.

Przy czyszczeniu podawanie nóg też wychodzi jej coraz lepiej, choć wyraźnie ma kłopoty z utrzymaniem równowagi, i czasem jeszcze próbuje się wymigać od czyszczenia kopyt.

Kolejna rzecz, która bardzo mnie ucieszyła to jej późniejsze zachowanie na padoku. Konie były niespokojne i biegały w kółko nie dając się złapać trenerowi. Znużony ganianiem za młodzikami poprosił mnie o pomoc, gdyż wyglądało na to, że to szalony charakterek Lolity zachęcał resztę koni do swawoli. Weszłam na padok i pierwsze, co zobaczyłam to kłus, na widok człowieka. Zawołałam jednak, tak jak to robię za każdym razem i konica wciąż kłusując zawróciła i radośnie podbiegła wprost do mnie. Dała się grzecznie zapiąć i wyprowadzić, co uświadomiło mi, że nie tylko ma do mnie szacunek, ale i zaczyna mi ufać. No i wybrała moje towarzystwo ponad bieganie z resztą koni. To miłe widzieć, że zwierzę z którym pracuje nie ma mnie tylko za ciemiężcę i kata, który każe jej pracować ale i dobrowolnie chce ze mną przebywać bo najwyraźniej mnie polubiła.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz