Wchodzenie do hali okazało się jak na razie najtrudniejsze.
Po kilku próbach Lolita wciąż nie czuje się w niej swobodnie. Możliwe, że to
przez plandekę, którą jest ona pokryta. Ciągłe łopotanie i trzeszczenie, nawet
jeśli na zewnątrz nie ma zbyt dużego wiatru musi ją rozpraszać. Konie są
niezwykle wrażliwe na ruch w otoczeniu.
Krążymy więc, w jedną, to w drugą stronę. I czekam aż koń
się zrelaksuje. Wydaje się to niemożliwe – ma bardzo energiczny chód. Ja,
przyzwyczajona do koni o dość spokojnym kroku, wciąż nie mogę się przyzwyczaić
do tego, że to jej normalne tempo.
Planuję następnym razem rozpocząć lążowanie na dwóch lążach.
Zaczniemy wypracowywać wspólny kontakt, rozumienie polskich komend i może w
ruchu lepiej zareaguje na halę. A po ląży spróbujemy się nauczyć spokojnego
stania przy schodkach i może wsiądziemy na kilka kółek stępem. Podobno była
wcześniej jeżdżona, więc zobaczymy co potrafi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz