wtorek, 19 listopada 2013

Słodkie nic nie robienie (19.11.2013)

Nikomu nic się nie chciało dzisiaj. A jakby tego było mało, to wszyscy chodzili jak zakręceni. Zagubione przedmioty, zapominanie podstawowych rzeczy, chodzenie po pas do hipoterapii dwa razy i wracanie bez niego…

Miło, że kiedy przyszłam Lol zauważyła mnie już z daleka i podeszła do płotu żeby się przywitać. Widać, że miała lepszy dzień niż wczoraj. Ale i tak zrezygnowałam z robienia z nią czegokolwiek ambitniejszego (właściwie to stałam pod płotem przez dziesięć minut gapiąc się na nią tępo, aż w końcu stwierdziłam, że nie mam na nic siły ;p). Zabrałam ją do stajni, gdzie w mękach i po wielu narzekaniach wreszcie zabrałam się za czyszczenie. Była trochę nieogarnięta. Trochę się wierciła, a myślałam, że już to mamy opanowane. Ale za to pięknie podała nogi do czyszczenia. Dała się też ładnie poodczulać, więc pooglądałam wszystko – uszy, oczy, zęby, pogmerałam też w nosie i trochę pomasowałam jej złączenie głowy z szyją. Zauważyłam, że od noszenia kantara przez cały dzień na padoku powoduje u niej lekkie zesztywnienie w tej okolicy, więc masaż przyjęła z wielkim zadowoleniem. No i to by było na tyle. Lenistwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz